"Buddha-dharma ma się w Polsce dobrze! To była najbardziej intensywna i obfitująca w wydarzenia podróży ostatnich dwudziestu lat, odkąd odwiedzam Polskę. „ - tak Rosi Sunya napisała o swoim lipcowym pobycie w Polsce. Tym razem ta wizyta była nadzwyczajna, gdyż poza programami, które zwykle organizujemy podczas pobytu Rosi, odbyły się także huczne dwudniowe obchody czterdziestolecia istnienia polskiej sanghi dla ponad 130 osób. Ale pokolei….
Pierwszy i drugi tydzień wizyty - przygotowania, 7 dniowe sesin, ceremonie
Dwa dni po przylocie naszej nauczycielki, mieliśmy niedzielne zazen z jej mową Dharmy (teisio) na temat praktyki zen i naglącej potrzeby ochrony środowiska / Ziemi. Po części formalnej, jak zwykle była dobra zupka i swobodne rozmowy przy stole….
Potem przez cały tydzień szykowaliśmy się do sesin - 7 dniowego odosobnienia. Nie mogło zabraknąć oczywiście porannej i wieczornej praktyki formalnej, w tym 2 razy dokusan z Rosi (indywidualna rozmowa o praktyce). Dzień przed rozpoczęciem sesin nie mieliśmy wody i prądu prawie przez 24 godziny, ale daliśmy radę...
Rosi Sunya o lipcowym sesin. "Wiele serca i wysiłku włożono, by tych siedem lipcowych dni było dla kilku dziesiątek jego uczestników potężnym doświadczeniem. Sesin: czego byśmy w jego trakcie nie doświadczali, a zwykle doświadczamy wielu różnych stanów, nieodmiennie oczyszcza drogę dla świeżego startu w życiu i w praktyce Zen.”
Podczas sesin uczestniczyło w sumie 54 osoby, naraz około 44, a przez 2 dni było było nas aż 47 praktykujących. Dokusany z Rosi odbywały się codziennie od rana do wieczora. Przez te 7 dni każdy miał 6 razy możliwość korzystać z indywidualnej rozmowy. Oczywiście codziennie były inspirujące Mowy Dharmy (można je zamówić).
Następnego dnia odbyły się 3 ważne buddyjskie ceremonie. "W niedzielę rano, tuż po zakończeniu odosobnienia, przeprowadziliśmy trzy ceremonie pod rząd: przyjęcia nowych uczniów, Jukai - przyjęcia wskazań, a także ceremonię raksu, podczas której członkowie sanghi otrzymują buddyjskie imiona i uproszczoną wersję mnisiej szaty, noszoną na szyi. Kadzidła z jednej ceremonii nie zdążały się wypalić gdy w kadzielnicę na ołtarzu wtykaliśmy nową pałeczkę.”
Trzeci tydzień wizyty - obchody 40 - lecia
"W następnym tygodniu skupiliśmy energię na przygotowaniach do obchodów niezwykłej rocznicy: czterdziestolecia istnienia sanghi w Polsce, jakie zaplanowano na weekend. Pracy było ogromnie dużo, a większość zadań spadła na barki skromnej, trzyosobowej obsady ośrodka w Falenicy i garstki ochotników.” - pisze Rosi Sunya.
Przez ten tydzień formalna praktyka z dokusan była utrzymywana tak jak przed sesin. Niestety nie starczyło czasu, aby gdzieś pojechać z Rosi na miasto czy na wycieczkę. Prawdę mówiąc, te dni przed obchodami to był wielki wyścig z czasem. Codziennie stawaliśmy coraz wcześniej i chodziliśmy spać coraz później, aby zdążyć ze wszystkim….
Sama Rosi włączyła się intensywnie do prac, gotowała, zmywała, stroiła Ośrodek, a przy okazji rozmawiała z wieloma ludźmi, które umówiły się z nią na indywidualne rozmowy na temat spraw osobistych. Wszystkim , którzy włączyli się w prace przygotowawcze oraz/ lub w trakcie obchodów, bardzo dziękujemy! Bez Was nie mogłoby to się wydarzyć!
Wystrój Ośrodka na czas obchodów
Część letnia Ośrodka została pięknie udekorowana, jak przystało na specjalną rocznicę. "Jeden z członków sanghi upiększył ośrodek swoją imponującą kolekcją grafik japońskich na zwojach (kakejiku). Ich rozwieszanie zabrało wiele godzin, ale na koniec szerokie ściany letniego zendo oraz patio pokryły się kolorowymi obrazami. Malowidła były doskonałym tłem dla atrakcji przygotowanych przed obsadę ośrodka i członków sanghi.”
"Obsada ośrodka zmieniła pokój sąsiadujący z zendo, który podczas seshin wykorzystujemy jako miejsce oczekiwania na doksan, w muzeum-galerię pokazujące przeszłość sanghi. Oprócz kolorowych tablic chronologicznych zebrano tam zdjęcia, przedmioty, dzieła sztuki, albumy i publikacje związane z historią ośrodka od 1970 roku do dziś."
Dwudniowe obchody 40- lecia
Sobotę rozpoczęliśmy od pokazu slajdów dokumentujących historię naszej wspólnoty od początku lat 70-tych aż do dziś. Pokaz był przeplatany anegdotami i historyjkami starszych i młodszych aktualnych i byłych członków . Było bardzo sympatycznie i wzruszająco, wspomnienia pokazały nam, jak styl praktyki w naszej szkole ewoluuje od czysto „surowego samurajskiego stylu” do bardziej wypośrodkowanego - „połączenie otwartego serca z zaangażowaną praktyką”.
Po pysznym obiedzie kontemplowaliśmy przepięknego koncertu muzyki na leczniczych gongach i bębnach. Wysłuchaliśmy wykładu o trudnej sztuce malowania japońskich zwojów. Na koniec dnia obejrzeliśmy dynamiczny pokaz aikido.
"W sobotę wieczorem, gdy słabło już ciepło dnia, nadciągnęła burza. Niespodziewanie, z ogłuszającym trzaskiem gdzieś w pobliżu uderzyła błyskawica, a ośrodek został bez internetu i telefonu na ostatnie trzy dni mojego pobytu. Kiedy indziej odebralibyśmy to jak poważny dyskomfort, lecz tym razem nie zakłóciło to rytmu naszego weekendu – przeciwnie, zrobiło się nawet odrobinę spokojniej.”
Niedzielę rozpoczęliśmy od praktyki zazen i śpiewów.
Po nich odbył się panel ekologiczny. Rozmawialiśmy o relacji pomiędzy naszymi umysłami oraz praktyką a Ziemią. Niektórzy z członków sanghi opowiadali też o swojej pracy na rzecz rzek, lasów i zwierząt. Obejrzeliśmy film z udziałem Janusza Korbela o Puszczy Białowieskiej, nikt nie przypuszczał wtedy, że 2 tygodnie później nie będzie już go z nami...
"Odwiedziło nas 130 gości, w tym wiele osób praktykujących dharmę w innych grupach. W dwa dni przygotowaliśmy i zjedliśmy ogromne ilości jedzenia. W ośrodkowej kuchni praca i gwar nie ustawały ani na chwilę, a wielu ochotników spontanicznie dołączało się do sprzątania i zmywania."
Na koniec słuchaliśmy muzyki na żywo, oglądaliśmy fascynujący pokaz łucznictwa japońskiego (kyudo), wylosowaliśmy nagdrody loterii fantowej. Zapaliliśmy świeczki na torcie upieczonym na czterdziestolecie Dharmy w Polsce śpiewając „Sto lat” "Wszak Rosi Philip Kapleau był pierwszym nauczycielem Dharmy odwiedzającym ten kraj, gdy przed czterdziestu laty wylądował na warszawskim lotnisku."
Przekazaliśmy prezenty i podziękowania dla Rosi Sunyi za jej nieprzerwaną pracę na rzecz polskiej sanghi, że od 20 lat regularnie przyjeździa do Polski 2 - 3 razy do roku na kilka tygodni, aby wspierać nas w przebudzeniu się do naszej prawdziwej Istoty.
Następnego dnia Rosi pakowała się, zrobiliśmy mały spacer nad Wisłą, a wtorek wcześnie rano odwieźliśmy ją na lotnisko, skąd poleciała do USA.
Rosi Sunya: "Uważam za wielki przywilej, że przez ostatnie dwie dekady mogłam uczestniczyć w rozwoju sanghi Bodhidharma. To wielka radość, cieszyć się smakiem cudownych owoców Drzewa, jakie zasadził mój własny nauczyciel przed tak wielu laty. Niechaj Trzy Skarby jak najdłużej kwitną na Polskiej Ziemi!"
Tekst: SkyHeart
Zdjęcia: Piotr O., Sandra B., Michał W., Sasza R.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz