Rosi Philip
Kapleau
Duchowy opór w
epoce zniszczenia: Rozmowa z Vondell Perry
(1991)
Vondell Perry,
od wielu lat adeptka zen i moja długoletnia przyjaciółka, przeprowadziła ze mną
tę rozmowę w moim domu na Florydzie. Po raz pierwszy została ona opublikowana w
1991 r. w czasopiśmie Creative
Living. Niektóre z jej pytań były wyjątkowe i dały mi okazję do zgłębienia
pewnych zagadnień dotyczących zen i naszego społeczeństwa oraz jego
przyszłości, które zazwyczaj rzadko miewałem okazję poruszać.
Vondell Perry:
Patrząc na świat, zauważamy tak wiele negatywnych zjawisk, a jednocześnie w wielu miejscach widać
oznaki duchowego odrodzenia. Co o tym sądzisz?
Rosi Philip
Kapleau: Oczywiście – a może nie jest to wcale takie oczywiste – tym, co
przyciąga ludzi do buddyzmu zen i innych ścieżek duchowych, jest opłakana
sytuacja naszej planety: zanieczyszczenie i degradacja środowiska naturalnego,
problemy związane z rosnącą liczbą ludności, cierpienia wojny, rosnące ubóstwo,
upadek ekonomii, kurczenie się kluczowych zasobów naturalnych oraz ogólny lęk i
niepokój, wynikające z tych i innych przyczyn i warunków. Z pewnością żyjemy w
okresie wielkiej niestabilności.
Vondell: Czy
zgadzasz się z opinią, że zbliżamy się do końca cyklu istnienia świata?
Rosi: Od
dłuższego czasu czuję, że negatywna karma ludzi w tym cyklu istnienia świata
zaczęła dojrzewać i musimy stawić jej czoło. Zbliża się czas zapłaty długu.
Dodatkowo w naszym świecie działają liczne negatywne kosmiczne siły, stanowiąc
zarówno przyczynę, jak i skutek tak wielu katastrof, których jesteśmy
świadkami.
Vondell: Co
możemy zrobić w obliczu tak potężnych przeciwności?
Rosi: Przede
wszystkim, na poziomie duchowym, ludzie czerpiący siłę z medytacji i z innych
źródeł mogą przeciwdziałać negatywnym siłom przesycającym świadomość ludzi na
całym świecie, stanowić dla nich
przeciwwagę. W szczególności, w sytuacji tak przytłaczającej przemocy i wojny,
jak ta w Zatoce Perskiej, negatywne wibracje powstające wskutek tego rodzaju
konfliktów wywierają negatywny wpływ na nas wszystkich, budząc lęk, niepokój,
gniew, depresję i inne niezdrowe emocje. Jest oczywiste, że na poziomie
fizycznym i społecznym musimy działać wspólnie, by ratować nasza zagrożoną
planetę.
Vondell: A zatem
pracę należy kontynuować jednocześnie na poziomie materialnym i duchowym?
Rosi: Tak, na
poziomie wewnętrznym i zewnętrznym.
Vondell: To
niezwykle trudne, zwłaszcza że wydaje się, że tak usilnie sami sprowadzamy na
siebie nieszczęścia.
Rosi: Wśród nas
są tacy, którzy wierzą że pewne destrukcyjne myśli i działania ludzi są w
stanie przyczyniać się do trzęsień ziemi, powodzi i podobnych kataklizmów.
Zmieniamy środowisko naturalne na ogromną skalę w taki sposób, który czyni je
bardziej podatnym na klęski naturalne.
Vondell: Czy
zgodzisz się z opinią, że znajdujemy się dziś w jednym z najtrudniejszych
momentów w historii ludzkości?
Rosi: Moja wiedza
historyczna i intuicja mówią mi, że znajdujemy się w jednym z najgorszych
momentów w ludzkiej historii. Chyba żaden inny okres nie może się równać furii
rozpętanej przez ludzkość w dwudziestym wieku, biorąc pod uwagę ilość przelanej
krwi i cierpienia.
Vondell: Jest
oczywiste, że aby przeciwstawić się tak potężnej negatywnej energii, potrzebna
jest nieprzebrana odwaga.
Rosi: Odwaga,
wyobraźnia i wola przetrwania.
Vondell: Czy uda
się nam jako istotom ludzkim, z wszystkimi naszymi niedoskonałościami i
ograniczeniami, przetrwać okropności i katastrofy, które sprowadzaliśmy na
siebie w przeszłości i wciąż sami na siebie sprowadzamy?
Rosi: Jedynie
wtedy, kiedy przekroczymy te ograniczenia dzięki nadludzkiej wierze i
wytrwałości. Pamiętaj, że ta sama siła, lub energia, która niszczy świat, może
go również stworzyć, gdyż zasadniczo obie nie różnią się od siebie.
Vondell:
Przekroczenie własnych ograniczeń i wzbudzenie w sobie nadludzkiej wiary i
wytrwałości to nie lada wyzwanie.
Rosi: To
prawdopodobnie największe wyzwanie, przed jakim stanęliśmy jako ludzie od
początków naszego istnienia na Ziemi.
Vondell: Skąd
czerpać wiarę, że nam się to uda?
Rosi: Jeśli dość
mocno czegoś pragniemy, znajdziemy sposób. Oczywiście, kiedyś nadejdzie moment,
w którym karma ludzi w tym cyklu istnienia świata wyczerpie się i nasza
cywilizacja zniknie, podobnie jak inne w przeszłości.
Vondell: Po czym
poznamy, że wyczerpała się karma naszej epoki?
Rosi: Nastąpi
nasilenie się tych wszystkich negatywnych zjawisk w naszym społeczeństwie i
kulturze, które obserwujemy już teraz. Widać tu analogię z losami jednostki.
Człowiek może umrzeć nagle, w wypadku samochodowym czy lotniczym, albo w
unicestwiającym wszystko nuklearnym wybuchu. Albo śmierć może być powolna, jak w przypadku postępującej
nieuleczalnej choroby.
Vondell: Czy
uważasz, że rosnąca liczba samobójstw wśród młodzieży i osób starszych wiąże
się z tym, jak bardzo nasze społeczeństwo przesycone jest przemocą?
Rosi: Nie jestem
specjalistą w tej dziedzinie ani socjologiem, ale widać jasno, że świętość
ludzkiego życia w naszym przesyconym przemocą społeczeństwie jest wyszydzana i
lekceważona. Kiedy tak się dzieje, niczyje życie nie jest bezpieczne. Przemoc
rodzi dalszą przemoc. Jak powiedział Budda: „Ten, kto zabija, kopie dwa groby”.
Dziś zabijanie i przemoc fizyczna na ulicach i w domach stały się bardziej
regułą, niż wyjątkiem. W dawnych czasach w sytuacji kłótni wystarczały
policzek, popchnięcie lub bójka, by dać upust gniewowi uczestników; dziś kula
albo ostrze noża rozwiązują konflikt ostatecznie.
Jest jeszcze przemoc na „polach śmierci” w
niezliczonych „małych wojnach” toczących się na całym świecie, eufemistycznie określanych
mianem „wojen wyzwoleńczych”. Ostatnia wojna w Zatoce Perskiej, choć trwała
tylko sześć tygodni, przyniosła śmierć około pięćdziesięciu tysiącom
Irakijczyków, cywili i żołnierzy, a według doniesień mediów całkowita liczba
ofiar zbliża się do dwustu tysięcy. Dowiadujemy się, że samoloty amerykańskie i
koalicji wykonały osiemdziesiąt tysięcy „akcji”, czyli bombardowań. Ile krwi,
łez i ofiar kryje się za tym niewinnie brzmiącym słowem „akcja”! Z tego co
wiem, ani jeden z naszych
przywódców nie potępił tych bezlitosnych ataków. Przeciwnie, po ogłoszeniu
zawieszenia broni wśród Amerykanów zapanował nastrój radości, a nawet napawania
się naszym zwycięstwem. Zamiast pysznić się powinniśmy raczej posłuchać mądrych
słów Lao Tsy, legendarnego chińskiego mędrca:
Śmierć wielu to powód do żałoby.
Twój tryumf winien przypominać pogrzeb.
Vondell: Czy
przemoc, którą obserwujemy współcześnie, różni się w zasadniczy sposób od tego,
co działo się od zarania dziejów?
Rosi: Oczywiście,
w przeszłości bywały już podobne okresy wojny i zniszczenia, ale dzięki
rozwojowi technologii nasza
zdolność czynienia zła wzrosła wielokrotnie.
Vondell: Brzmi to
tak, jakby sama siła życiowa znalazła się w niebezpieczeństwie.
Rosi: Nie
twierdzę, że wraz z fizyczną destrukcją świata zniknie siła życiowa. Nie stanie
się tak, ponieważ to, co jest samą podstawą istnienia wszechświata, nigdy nie
umiera, a nie umiera, ponieważ nie posiada skończonego „ja”. Jednak dla wielu
nie będzie to zapewne wielka pociecha.
Vondell: A co z
dziedzictwem bólu i cierpienia, które przyniesie ze sobą apokalipsa? Czy efekt
miliardów lat ewolucji życia na Ziemi ulegnie zniszczeniu?
Rosi: Pamiętaj że
aby mogło się narodzić coś wyjątkowego i pięknego, najpierw musi nastąpić
śmierć, która jest nieodłączna od życia.
Vondell: Czy
chcesz powiedzieć, że kiedy
przeminie obecna era upadku Dharmy, nastanie nowa, bardziej ludzka epoka?
Rosi: Tak, pojawi
się wyższa i bardziej ludzka świadomość. Jeśli mogę użyć tradycyjnej
terminologii buddyjskiej, nastąpi era Buddów [istot, które osiągnęły najwyższy
stopień na drabinie ludzkiej świadomości], i będzie ona najbardziej przesycona
mądrością i współczuciem ze
wszystkich dotychczasowych epok. Sam Budda to przewidywał. Podobnie jak
chrześcijaństwo, buddyzm również nie jest pozbawiony pierwiastka
apokaliptycznego, jednak, jak sądzę, o nieco innym odcieniu.
Vondell: Czy
zatem powiedziałbyś, że to, co obserwujemy jako wydarzenia na płaszczyźnie
duchowej i fizycznej, jest energią prowadzącą w stronę takiego właśnie zakończenia?
Rosi: Tak, ale
będzie to kręta droga, na której nastąpi jeszcze wiele wzlotów i upadków. Warto
wspomnieć, że rozwój technologii, choć pod pewnymi względami bardzo przydatny,
jednocześnie stanowił przeszkodę na drodze do pełnego duchowego rozwoju istot
ludzkich. Dlatego właśnie mówi się, że „rozwój techniki dokonał wielkich
postępów w dziedzinie zaspokajania drugorzędnych ludzkich potrzeb”.
Vondell: Jak
myślisz, co jeszcze będzie cechować tę nową epokę?
Rosi: Jeśli
rzeczywiście, jak to się obecnie wydaje, znajdujemy się w fazie alienacji i rozpadu, to nowa
epoka buddów będzie się charakteryzować bardziej powszechnym urzeczywistnieniem
jedności i solidarności, definiujących naszą Prawdziwą Naturę.
Vondell:
Opisujesz tu w pełni dojrzałe istoty ludzkie.
Rosi: Tak, ludzi
w pełni dojrzałych, którzy jednocześnie zachowują, wśród innych wyjątkowych
przymiotów, dziecięcą spontaniczność i niewinność, na równi z całkowicie
dojrzałą mądrością i współczuciem.
Przytoczę teraz modlitwę, którą wygłosiłem 30 czerwca
1989 r. na Międzynarodowej Ekumenicznej Konferencji Pokojowej, odbywającej się
w katedrze w Mexico City pod patronatem kardynała Meksyku. Obecni byli
przedstawiciele wszystkich wielkich światowych religii, a buddyzm
reprezentowałem między innymi ja i Dalajlama. Modlitwa ta wyraża moje
najgłębsze pragnienia dla naszych trudnych czasów. Myślę, że podsumowuje wiele
z tego, o czym dzisiaj rozmawialiśmy.
W buddyjskiej Sutrze Lotosu napisane jest, że
kiedy Ziemia stanie w obliczu wielkiego zagrożenia, we wszystkich jej zakątkach
pojawią się bodhisattwowie, aby przeciwstawić się siłom zła dążącym do
opanowania świata. Bodhisattwowie są uosobieniem transcendentnej mądrości i
miłości, leżących w samym sercu ludzkiej istoty. A zatem moja modlitwa brzmiała
tak:
Obyśmy wszyscy dokładali najwyższych
wysiłków, by zmobilizować naszą wrodzoną mądrość, współczucie i odwagę w tym
krytycznym momencie historii ludzkości, aby ocalić naszą udręczoną planetę wraz
z jej cierpiącymi mieszkańcami, zarówno ludzkimi, jak i reprezentującymi inne
formy życia, przed grożącymi im katastrofami. Modlę się o to, abyśmy w naszych
działaniach wybierali Życie bez przemocy, a nie unicestwienie.
Tłumaczyła: Olena Waśkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz